Przemyskie forum Pszczelarskie

JW75

Wielu naukowców nie pozostawia wątpliwości, że zmniejszenie się populacji pszczół lub - o zgrozo! - ich wymarcie może oznaczać w niedalekiej perspektywie także koniec rodzaju ludzkiego. W związku z tym napływające zewsząd sygnały nie mogą napawać optymizmem. Proces wymierania pszczół nie tylko bowiem nie wyhamował, ale cały czas postępuje. Redukcja odbywa się na masową skalę i ma miejsce we wszystkich zakątkach świata. W ostatnim czasie zatrważające doniesienia dotarły m.in. z Kanady oraz Stanów Zjednoczonych.
Liczba podobnych incydentów wzrasta gwałtownie. Kilka tygodni temu głośno było o odkryciu dokonanym na jednym z parkingów w stanie Oregon. Po przeprowadzeniu oględzin odkryto tam 25 tysięcy martwych pszczół. Równie dające do myślenia są najnowsze doniesienia z Kanady. Ostatnie wiadomości pochodzące z Ontario muszą budzić jeszcze większy niepokój - z najnowszych szacunków wynika, że w ostatnim czasie liczba pszczół, które tam zginęły, wynosi 37 milionów! Jeden z hodowców przyznał, że stracił ok. sześciuset uli znajdujących się na terytorium tej jednostki administracyjnej. Nawet te osoby, które dotąd z dystansem spoglądały na płynące zewsząd doniesienia o depopulacji pszczół, są wstrząśnięte liczbami.
Naukowcy wciąż nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jakie czynniki są odpowiedzialne za taki stan rzeczy - poinformował serwis msn.com. Wśród najczęściej wymienianych faktorów, branych pod uwagę podczas prób wyjaśnienia zagadki, brane jest działanie pestycydów, wirusy oraz pasożyty. Hodowcy zauważają, że systematycznie obniża się też odporność tych zwierząt.

Spora część specjalistów, omawiając kolejne drastyczne przykłady masowej śmierci pszczół, obwinia za problem właśnie pestycydy. Większość z najpopularniejszych, dostępnych na rynku środków może wpływać na orientację w terenie tych pożytecznych stawonogów. W rezultacie mają one poważne problemy z powrotem do domów.

Zjawisko, które po raz pierwszy zaobserwowano sześć lat temu w Stanach Zjednoczonych, doprowadziło tam do całkowitego upadku nawet 60 procent kolonii pszczół miodnych.

Dlaczego eksperci tak bardzo podkreślają wagę problemu zmniejszającej się liczby pszczół na Ziemi? Według nich zagłada tych owadów przełożyłaby się w krótkim czasie na wzrost problemu głodu w różnych częściach świata. Nie pozostawiają oni wątpliwości - ludzkość jest od tych zwierząt po prostu uzależniona.

"Ponad 85 procent gatunków roślin na Ziemi, spośród których wiele stanowi najbardziej odżywcze elementy naszej diety, wymaga zapylania, aby istnieć" - powiedział Mace Vaughan, dyrektor programu zapylania w organizacji Xerces Society.
W przekonaniu wielu osób, masowe wymieranie pszczół jest pierwszym sygnałem ostrzegawczym przed klęską głodu, która może dotknąć ludzkość. Wg wstępnych analiz, zagłada tych zwierząt mogłaby doprowadzić do wyginięcia 75 procent roślin, a także do znaczącego spadku produkcji żywności.

Wokół zjawiska masowego ginięcia pszczół pojawiło się też do tej pory wiele teorii spiskowych, wskazujących potencjalną przyczynę zagłady pszczół. Sugerowano m.in., że za klęskę kolejnych kolonii odpowiada program HAARP (skrót od ang. High Frequency Active Auroral Research), którego oficjalnym założeniem jest testowanie wpływu różnych czynników na jonosferę; a który wg sceptyków kryje próby użycia nowych rodzajów broni, w tym broni elektromagnetycznej. Do potencjalnych winowajców zagłady pszczół zaliczano też sieci komórkowe i związane z nimi promieniowanie oraz popularność GMO (organizmy zmodyfikowane genetycznie).
Analitycy podkreślają, że depopulacja pszczół przekłada się dziś na niebotyczne straty materialne. Zdaniem ekspertów, w samych tylko Stanach Zjednoczonych straty z tego tytułu sięgają ok. 3 miliardów dolarów rocznie.

napisano dnia 05.07.2013 15:54
źródło
(rc/ac/niewiarygodne.pl)